• 1-aak.jpg
  • 3-aak.jpg
  • 4-aak.jpg
  • 5-aak.jpg
  • 6-aak.jpg
  • 7-aak.jpg
  • 8-aak.jpg
  • 9-aak.jpg
  • 10-aak.jpg
  • 11-aak.jpg
  • 12-aak.jpg
  • 13-aak.jpg
  • 14-aak.jpg
  • 15-aak.jpg
  • 16-aak.jpg
  • 17-aak.jpg
  • 19-aak.jpg
  • 1-mobile.jpg
  • 3-mobile.jpg
  • 4-mobile.jpg
  • 5-mobile.jpg
  • 6-mobile.jpg
  • 7-mobile.jpg
  • 8-mobile.jpg
  • 9-mobile.jpg
  • 10-mobile.jpg
  • 11-mobile.jpg
  • 12-mobile.jpg
  • 13-mobile.jpg
  • 14-mobile.jpg
  • 15-mobile.jpg
  • 16-mobile.jpg
  • 17-mobile.jpg
  • 19-mobile.jpg
Juszczyn
Inspiracje nie przyszły od ludzi, w żadnym razie nie od architektów. Przyszły z prostych skojarzeń, z kapryśnej linii „brzegowej” zarośli na Kamieńcach, z pustego pola.
Może to, że autorzy projektu wymyślili dom za górami siedząc przy desce kreślarskiej w ościeży wielkiego, klasycznego okna pałacu na rogu wiedeńskiej Himmelpfortgasse i Ringu, miało wpływ na projekt, ale wtedy nie mieli tej świadomości. Ta przyszła później, po kilkunastu latach, w czasie pierwszej przebudowy.
Na początku był tylko krajobraz i światłocienie w przyszłym, będącym jeszcze w wyobraźni, wnętrzu. Budowla miała być ładna i prosta, ściana jak żagiel albo belka położona w poprzek długiej, łagodnej doliny. To się nie udało. Być może jeszcze kiedyś będzie można do tego powrócić, ale najpierw musiałyby odżyć myśli z początków projektowania. Ożywić je musiałaby albo w piszącym te słowa, albo w kimś blisko niego stojącym, siła tęsknoty podobna tamtej, pierwszej tęsknocie, przy desce kreślarskiej w narożnym pokoju na piętrze przy Ringu i Himmelpfortgasse. Z widokiem na Stadtpark i chmurny nieboskłon, który tak pcha ludzi ku niespokojnym myślom